sobota, 24 listopada 2012

VI rozdział .

VI rozdział .


- Rozmawiałem z innym lekarzem oraz dyrektorem szpitala i stwierdziliśmy, 
że jest to dla pani na prawdę ważne i, że operacja się odbędzie. Lecz
weźmiemy tylko połowę kwoty. 
- Dziękuję panu ! Czyli operacja będzie kosztować 5 tysięcy ?
- Tak .
- Bardzo panu dziękuję. - uścisnęłam rękę lekarza, po czym wyszłam 
z gabinetu.
Byłam wesoła. Mój tato będzie żył. Poszłam do domu. Chciałam odpocząć
od tego wszystkiego. Dlaczego to życie jest takie dziwne ? - myślałm.
Położyłam się spać. Rano wstałam. Zjadłam śniadanie, po czym ubrałam
się, pomalowałam i wyszłam. Po 20 minutach byłam w szpitalu. Byłam 
bardzo zestresowana. Usiadłam na krześle, przed salą operacjyjną, gdzie 
leżał tato. Siedziałam, mijał czas, bałam się. Po 5 godzinach drzwi sali
otworzył się. Najpierw z sali operacyjnech wyjechało łóżko z tatą. Niestety
nic nie zauważyłam. Potem podszedł do mnie lekarz.
- Dzień dobry. I co z tatą ? Udało się ?
- Dzień dobry. Może być pani wesoła. Pani ojciec żyje. 
- Jeju ! - krzyknęłam, podziękowałam, po czym rozpłakałam się. Byłam 
na prawdę szczęśliwa. 
          Było na drugi dzień, rano. Pojechałam odwiedzić ojca. Byłam już
na miejscu. Po cichu zapukałam do sali, w ktorej leżał tato, po czym wesz-
łam. 
- Cześć tato. - uśmiechnęłam się niepewnie. 
- Jessica !
Podeszłam do taty i usiadłam na krześle stojącym koło łóżka. Złapałam jego
rękę. 
- Jak się czujesz ?
- Tak sobie. A co u ciebie córeczko ?
- Dobrze. Bardzo tęskniłam i się bałam.
- Nie było o co .
- Było, było tato. O ciebie.
          Minął tydzień. Dziś ze szpitala wyszedł tato. Jechaliśmy taksówką 
do domu. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. 
- Jessica. Co powiesz na wypad na miasto ? - powiedział tato na drugi dzień.
- Pewnie idziemy.
          Byliśmy już w mieście. Kupiliśmy popcorn karmelowy i pepsi. Poszliś-
my na '' Madagaskar 3 ''. Cały czas śmialiśmy się. Potem poszliśmy na pizzę,
na gofry i na lody. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Po wspaniałym wieczorze
wróciliśmy do domu. Trochę zmarźliśmy, więc zrobiliśmy sobie kakao i za-
częliśmy oglądać jakąś przypadkową komedię . 
          Rano wstałam, umyłam się, ubrałam rurki, trampki, szarą bluzę, poma-
lowałam się i wyszłam do Kate. Po chwili byłam pod jej drzwiami. Zapukałam.
Otworzyła Kate.
- Hej . - przytuliłam ją - Mogę wejść ?
- Cześć. Pewnie. Co tam u ciebie ?
- A no super. Tato wyszedł ze szpitala cały i zdrowy. Jestem tak szczęścliwa.
- To dobrze. Cieszę się razem z tobą.
Spędziliśmy razem cały dzień. Wróciłam do domu wieczorem. 
- Cześć tato ! - krzyknęłam.
- Cześć Jessica. 
- Co robisz ? Oglądam kabaret w telewizji. 
- O fajnie przyłącze się do ciebie. - powiedziałam, po czym usiadłam na łóżku.
- Jak się czujesz tato ? 
- Dobrze. Jestem szczęściwy, że ciebie mam.
- Dziękuję. Też cię kocham. - moją odpowiedź przerwało pukanie do drzwi.
- Pójdę otworzyć tato.
- Dobrze.
Zerknęłam przez judaż, lecz nikogo nie zauważyłam. Zapytałam '' kto tam ? ''
lecz nikt nie odpowiadał. Otworzyłam drzwi. Serce zaczęło mi mocniej bić.
- Tato ! Chodź tu szybko ! - krzyczałam.
- Już biegnę !
- Popatrz . - pokazałam palcem na nosidełko, w którym leżał jakiś bobas ...

Przepraszam was, że takie krótkie, ale nie mam za bardzo czasu. Obiecuję, że kolejne będzie 
dłuższe.  < 3
Papapa . : *

sobota, 10 listopada 2012

V rozdział .


Lekarz zaczął się jąkać .
- Pani ojciec ... żyje. 
Ulżyło mi. 
- Lecz jest w ciężkim stanie. Aby móc żyć dalej, musi przejść ciężką operację. Nie stety
będzie ona kosztować. Ma pani tydzień, aby się zdecydować. Więc albo operacja i będzie
tak jak dawniej, albo nic i koniec.
- Oczywiście, że operacja. A ile ona będzie kosztować?
- Ok. 10 tysięcy .
- Ile ?! - nie mogłam uwierzyć. 
- Niestety to tyle kosztuje.
- Dobrze dziękuję. Pomyślę.
Obróciłam się, po czym wyszłam ze szpitala. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam 
do domu. Weszłam, ściągnęłam buty, zamknęłam drzwi na cztery spusty, ubrałam dresy,
bluzę, rozpuściłam włosy, wzięłam trzy paczki chipsów, cztery litry coli, jakieś ciasta,
paluszki, usiadłam na łóżku, wyłączyłam telefon, zasunęłam zasłony, włączyłam TV 
i tak miałam przeżyć najbliższy czas. Załamałam się. Nie udało by mi się zebrać tej kasy
w tydzień. Kto by mi pomógł? - myślałam. Odłączyłam się od świata. 
          Po czterech dniach, rano, obudziłam się i stwierdziłam, że trzeba się za siebie 
wsiąść. Wstałam, ogarnęłam pokój, poszłam się umyć, ubrałam czyste ciuchy, pomalo-
wałam się i wyszłam na dwór. Zrobiłam zakupy i wróciłam do domu. Robiłam sobie kolac-
je. Było już ciemno. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć. 
- Dzień dobry. Jessica Wiliam ? - w drzwiach stał jakiś chłopak, miał około 20 lat. 
- Tak. O co chodzi ? 
- Mogę wejść. Nie chce rozmawiać przez próg. - popatrzyłam się na niego, po czym 
wpuściłam go do środka. 
- Ja jestem James Mikel. Pewnie mnie nie kojarzysz. - usiadaliśmy na łóżku w salonie.
- No raczej nie. A kim jesteś ?
- Ja jestem wnuczkiem twojej ciotki z Ameryki. Pamiętasz ją ? Gabrielle Mikel.
- Tak coś kojarzę. I ty jesteś jej wnuczkiem ? I przyjechałeś tu z Ameryki ?
- Tak. 
- Czemu tak dobrze mówisz po polsku ?
- Bo mieszkałem tu przez pewien czas.
- Aha. Więc co cię tu sprowadza.
- Chodzi o to, że twoja ciotka zmarła trzy dni temu.
- Ciocia zmarła ?
- Tak. I przejeżdżam tu, aby poinformować cię, że babcia przypisała tobie i mi swój mają-
tek. Dobrze wiesz, że była bogata, że miała ogromny dom, auto i pełno kasy. I musimy 
się podzielić.
- Przepraszam na chwilę.
Wstałam, poszłam do kuchni. Nie mogłam w to uwierzyć. Tak z dnia na dzień trafia się 
szczęście w nie szczęściu. Z jednej strony byłam smutna, bo ciotka zmarła, a z drugiej
tak szczęśliwa, jak nigdy. Otrzymam majątek, ciocia była bogata, więc będę mogła 
zapłacić za operację taty. Wydawało mi się, że to wszystko dzieje się w śnie. Nie mogłam 
uwierzyć. Wzięłam oddech, po czym wróciłam do pokoju.
- Już jestem. Posłuchaj. Ty weź wszystko dom, auto, wszystko mi są potrzebne pienią-
dze na operacje taty.
- Ile ?
- 10 tysięcy ...
- Dobra nie ma sprawy, ale na pewno nie chcesz nic więcej ?
- Na pewno.
- To pieniądze prześlę ci na konto .
- Okej. A kiedy się pojawią na koncie ?
- Nie wiem. Za tydzień.
- Co ? Za tydzień będzie już za późno. Nie możesz w przeciągu trzech dni ? Proszę.
- Dobra. Postaram się. To muszę już lecieć, skoro chcesz już te pieniądze. 
          Minął już tydzień. Dziś mija czas wpłaty na operacje taty. Poszłam do banku.
- Dzień dobry. Mogę sprawdzić czy są już pieniądze na moim koncie ?
- Pewnie. Proszę zaczekać.
Pani odeszła po czym wróciła po 5 minutach.
- Na pani koncie pojawiła się kwota 15 tysięcy. - ulżyło mi.
- Mogę je wypłacić ?
- Tak. Poproszę pani dowód.
To wszystko tak długo trwało. Tam w banku spędziłam cztery godziny. Te podpisy, papie-
ry i to wszystko było masakryczne. Siedziałam. Podeszła pani.
- Proszę - mówiła podając mi kopertę.
- Dziękuję.
Schowałam kopertę do torebki, po czym popędziłam do szpitala.
          Po 15 minutach byłam w szpitalu. Podeszłam pod drzwi gabinetu, lekarza.
- Dzień dobry. - weszłam.
- To ja. Jessica Wiliam.
- Pamiętam.
- Mam pieniądze na operację taty.- powiedziałam i wyciągnęłam kopertę na stół.
- Ale obawiam się, że już za późno.
- Jak to za późno !? - podniosłam głos.
- Chodzi o to, że mam już ustaloną inną operację na ten czas i operacja się nie odbędzie.
- Ale czas wpłaty mija dziś. Nie jest tak łatwo zdobyć tyle kasy.
- Ale już mam na jutro ustaloną inną operację.
- Ale proszę ... Niech pan mnie zrozumie. To jest mój ojciec. Matka od nas odeszła i jak
tato umrze zostanę sama. Proszę to jest dla mnie ważne. Tu ma pan 10 tysięcy. 
Błagam.
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć. Chwila.
Lekarz wyszedł z gabinetu. Po chwili wrócił.
- Już przemyślałem.
- I co . Zrobi pan to dla mnie ? ...

Fajne ?
Kolejny rozdział za 6 komów . ^.^

czwartek, 1 listopada 2012

IV rozdział .

IV rozdział .


Zaczęłam krzyczeć.
Nie wiedziałam co robić. Wyciągnęłam telefon z kieszeni po czym zadzwoniłam
po karetkę. Cała w łzach puściłam sms' a do Kate - '' Sory nie możemy się spotkać '' .
Poszłam przed klatkę, czekałam na karetkę. Po 4 minutach przyjechała. W nerwach
zaczęłam ich prowadzić do piwnicy. Zabrali tatę do szpitala. Pojechałam taksówką
za nimi.

                                                           ***

          Siedziałam w szpitalu. Nie mogłam się otrząsnąć. Nie wiedziałam czy tato żyje.
Żaden lekarz nie chciał mi nic powiedzieć. Mówiłam sama do siebie .
- To wszystko przez mamę. On ją kochał, a ona go zdradziła. To wszystko przez nią .
Suka ...
Nie mogłam się powstrzymać. Nie wiedziałam o czym myśleć. Modliłam się żeby tato
żył. On chciał popełnić samobójstwo - myślałam - ale nie widziałam tam żadnej żyletki,
ani nic innego.
- Proszę mi powiedzieć. Mój tato żyje ? - zapytałam lekarza wychodzącego z sali, w której
leżał tato.
- Nie mogę nic pani powiedzieć. Proszę jechać do domu.

                                                         ***

          Postanowiłam pojechać do mamy, chciałam ją nawyzywać. Miałam tego wszyst-
kiego dość. Jak sprzątałam w domu, pod łóżkiem znalazłam kartkę, na której było
napisane '' Radosna 76 - Sebastianek ♥ '' . Pomyślałam, że może to ten koleś, z którym
zdradziła tatę, mama. Wyszłam ze szpitala, złapałam taksówkę, pojechałam tam.
Byłam już na miejscu. Wysiadłam z taksówki. Stałam przed wielką białą willą. Był tam
ogromny ogród, a za domem ujrzałam basen. Nie mogłam w to uwierzyć, że mama
zdradziała tatę dla kasy. Podeszłam do drzwi, zaczęłam walić. Otworzył jakiś facet w
szlafroku. Przemyślałam wszystko w głowie i przypomniałam sobie, że to ten frajer. Nic
nie mówiąc odsunęłam go ręką na bok, po czym weszłam do domu. Zaczęłam szukać
po domu, a on coś się darł. Zaglądnęłam do salonu, do kuchni, do sypialni, nigdzie nie
było mamy. Tak jakoś, odruchowo zaglądnęłam do łazienki. Najpierw zauważyłam koło
wanny ciuchy, stringi, bokserki, biustonosz i przerwaną prezerwatywę, a potem w wan-
nie mamę. Zaczęłam piszczeć.
- Co ty tu wyprawiasz ? Idiotko ! Przez ciebie tato popełnił samobójstwo.
Mama zerwała się. Wstała w wannie. Była naga.
- Jak to ?
- Lepiej siadaj, nie mam ochoty w ogóle widzieć twojego ryja, a co dopiero inne nagie
części ciała. Normalnie. Nie mógł przeżyć tego, że go zdradziłaś i się pociął. Leży w sz-
pitalu. Nie wiem czy żyje.
- To jedziemy tam .
- Nie ! - krzyknęłam - ty nigdzie nie jedziesz ! - Tato nie chce cię widzieć i nie wiadomo
czy w ogóle będzie jeszcze kiedyś widział. Czy jeszcze kiedyś mnie zobaczy, tu z ziemi,
nie z nieba. - rozpłakałam się - Tego chciałaś ? Zabić człowieka ? Mojego tatę ?
Tak ? Tego chciałaś ? To brawo ! Udało się ! Misja wykonana !
Wybiegłam z domu, włożyłam słuchawki w uszy, włączyłam smutną piosenkę i wróciłam
do domu.

                                                               ***
          Byłam w domu. Sama. Bez nikogo. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę, okryłam się
kocem, po czym usiadłam przed telewizorem. Rano obudziłam się na kanapie, przed
telewizorem. Wyłączyłam TV, zaniosłam kubek do kuchni, ubrałam się, po czym poje-
chałam autobusem do szpitala. Ściągnęłam kurtkę, położyłam na ławce i usiadłam .
Po pewnym czasie lekarz wyszedł z sali, po czym podszedł do mnie .
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. I co z tatą żyje ?
Lekarz zaczął się jąkać .
- Pani ojciec ...

Jeśli chcecie kolejny rozdał przynajmniej 5 komów .
Sory że taki krótki, ale nie miałam czasu .
Postaram się dodać jeszcze w ten weekend . kolejny rozdział .