sobota, 22 grudnia 2012

VII ROZDZIAŁ .

VII rozdział .


Zerknęłam przez judasz, lecz nikogo nie zauważyłam. Zapytałam '' kto tam ? ''
lecz nikt nie odpowiadał. Otworzyłam drzwi. Serce zaczęło mi mocniej bić.
- Tato ! Chodź tu szybko ! - krzyczałam.
- Już biegnę !
- Popatrz . - pokazałam palcem na nosidełko, w którym leżał jakiś bobas ...
Wystraszyłam się. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wzięłam nosidełko, po czym wniosłam go do domu.
- Tato! Czyje to dziecko? Co z tym dzieckiem zrobimy?
- Nie wiem. Musimy się dowiedzieć, czyje jest.
Powoli wyciągnęłam dziecko, z nosidełka. Zauważyłam, że to był chłopczyk. Nakarmiłam go, po czym  chciałam włożyć bobasa z powrotem do nosidełka, ale nagle zobaczyłam jakąś kartkę. Zaczęłam czytać:
,, Pewnie zastanawiasz się teraz, czyje jest to dziecko. Wyjeżdżam z Sebastianem na Hawaje, na 2 tygodnie. Przypilnuj Patryczka. Jak wrócimy to odbierzemy go. '' Nie mogłam w to uwierzyć. Matka ukrywała prze mną ciąże. Mam brata.
- Tato przeczytaj sobie- powiedziałam podając mu kartkę.
- On z nami zostanie, nie możemy go oddać.
- Wiem. Matka nie będzie się nim opiekować.
         Dwa tygodnie później zadzwonił dzwonek do drzwi. Domyśliłam się, że to była mama. Podeszłam i otworzyłam drzwi.
- Cześć córeczko. Przyszłam po Patryczka.
- Córeczko?! Patryczka?! Nie dostaniesz go! On zostaje ze mną! Jesteś nieodpowiedzialna! Idź! Zostaw nas w spokoju!
krzyknęłam, po czym trzasnęłam drzwiami. Matka pukała do drzwi, ale nie miałam zamiaru jej otworzyć. Przez cały czas dzwoniła, wysyłała SMS, ale ja nie reagowałam.
          Wieczorem dostałam SMS' a. Nie przeczytałam, bo myślałam, że od matki. Jest rano. Obudziłam się. Włączyłam telefon, który wyłączyłam, żeby mama swoim dzwonieniem nie obudziła Patryczka. Dostałam pełno wiadomości, oczywiście od matki, ale między tymi SMS' ami zauważyłam SMS
od Kate. ,, Wpadnij do mn. jutro rano. Zrobimy jakąś imprezkę. Zaprosimy znajomych i Clarka. Zabawimy się trochę. Rodzice wyjeżdżają na 3 dni. Bania będzie.'' Wstałam ogarnęłam się, zjadłam śniadanie, umalowałam się, ubrałam.
- Tato! Zajmiesz się dziś Patryczkiem, bo ja chciałam iść do Kate?
- Oczywiście. Uciekaj.
          Po 15 minutach byłam na miejscu. Zapukałam.
- Hej.
- Cześć.
- Sory, że wczoraj nie odpisałam, ale nie zauważyłam.- mówiłam idą z Kate
do góry.
- Dobra nic się nie stało.
          Przez najbliższe 3 godziny sprzątaliśmy dom, szykowaliśmy jedzenie, chipsy, paluszki, wieszaliśmy serpentyny i balony, robiliśmy listę rzeczy, które będziemy robić. Zostało nam tylko zaproszenie gości. Zapraszanie zaczęliśmy od Clarka. Zadzwoniliśmy do niego na Skype.
- No siema! - powiedzieliśmy razem z Kate.
- Siema. Siema.
- Co tam porabiasz, bo dziś robimy imprezkę u Kate. Wpadniesz? - zapytałam.
- No dobra. O której ?
- O 16:00. Dobra my spadamy. Papa.
- Pa.
Po 30 minutach skończyliśmy zapraszanie i niecierpliwie czekaliśmy na pierwszego gościa. To miała być impreza wszech czasów! Była 15:30, goście zaczęli się schodzić, ale Clarka nadal nie było. Było już 5 po 16:00. Impreza się zaczęła. Wszyscy się świetnie bawili, a Kate cały czas stała przy oknie. Poszłam do toalety i zadzwoniłam do Clarka.
- Gdzie ty jesteś?
- W aucie. Już jadę. Korek był.
- To się pospiesz.
- Dobra.
          Po 10 minutach do drzwi zapukał Clark. Otworzyłam mu. Gdy Kate go zobaczyła zaczęła skakać i się bardzo ucieszyła. Wszyscy się doskonale bawili. Tańczyli, krzyczeli, całowali się, bania była.
          Obudziłam się na kanapie w salonie. Rozejrzałam się. Wszędzie był syf. Na podłodze leżeli znajomi, na kocach. Wszyscy spali. Źle się czułam. Poszłam do sypialni Kate. Nie spała.
- Hej. Jak tam impreza? - zapytała.
- Cześć. Cześć. A no super. Tylko za bardzo nie pamiętam. Gdzie Clark?
- No zasnęłaś obok niego na kanapie.
- Co?!
- No ja przyszłam w nocy na dół, bo chciałam wyłączyć muzykę, która grała
i Clark leżał koło ciebie.
- Jejku. Przepraszam. Nie pamiętam co się stało.
- Spoko. Wszyscy za dużo wypili.
- Ale nie jesteś na mnie zła?
- Nie.
          Pod wieczór wróciłam do domu. Źle się czułam. Położyłam się spać. Rano, tato przygotował mi śniadanie.
- Cześć tato.
- Cześć Jessica. Już wstałaś? To dobrze. Jak się czujesz?
- Nie za dobrze.
- Właśnie widzę. Chodźmy do lekarza. Idę z Patryczkiem, to przy okazji
ty też odwiedzisz lekarza.
- No dobrze.
          Po 30 minutach byliśmy już na miejscu. Lekarz mnie zbadał, po czym dał mi skierowanie do ginekologa. Musiałam iść do niego jeszcze dziś.
          Minął już tydzień od kiedy byłam u lekarza. Przyszedł jakiś list. Przeczytałam go. Nie mogłam uwierzyć. Dałam go do przeczytania tacie.
- Co?! Jak to jesteś w ciąży?- powiedział, gdy przeczytał list.
- Właśnie nie wiem. Tato, ja przyrzekam, że nie pamiętam nic takiego. To nie możliwe. Pomyślałam: ,, może to się stało wtedy podczas imprezy? Z Clarkiem. Tylko nie to! ''
- Tak nie może być. Pojedźmy do ginekologa.
          Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Tato wpadł do gabinetu.
- Proszę jeszcze raz zbadać moją córkę. To nie możliwe. Ona nie może być w ciąży.
- Spokojnie. Jeśli pan nalega to proszę niech się położy. Sprawdzimy to.
W strachu położyłam się, w głębi duszy modliłam się, żeby to wszystko okazało się nie prawdą.
- Już wszystko wiemy. Miał pan rację. Zaszła pomyłka. Jessica nie jest w ciąży.
Gdy to usłyszałam ulżyło mi.
- Bardzo panu dziękuję. Do widzenia !
- Do widzenia !
          Wróciłam do domu. Znów zaczął dzwonić telefon. To była mama. Postanowiłam odebrać.
- Nareście odebrałaś.
- Noo. Co chcesz?
- Co ty robisz? Możesz oddać mi Patryka?
- A możesz powiedzieć mi, dlaczego ukrywałaś przede mną ciąże?
- Nie twój interes.
- Mój. To jest mój brat.
- I co? Zaraz po niego przyjeżdżam.
- Nie. I tak ci nie otworze.
- Pożałujesz- powiedziała, po czym się rozłączyła.

Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale zupełnie o tym zapomniałam . < 3

Myślę że jeszcze o mn . nie zapomnieliście . : *

sobota, 24 listopada 2012

VI rozdział .

VI rozdział .


- Rozmawiałem z innym lekarzem oraz dyrektorem szpitala i stwierdziliśmy, 
że jest to dla pani na prawdę ważne i, że operacja się odbędzie. Lecz
weźmiemy tylko połowę kwoty. 
- Dziękuję panu ! Czyli operacja będzie kosztować 5 tysięcy ?
- Tak .
- Bardzo panu dziękuję. - uścisnęłam rękę lekarza, po czym wyszłam 
z gabinetu.
Byłam wesoła. Mój tato będzie żył. Poszłam do domu. Chciałam odpocząć
od tego wszystkiego. Dlaczego to życie jest takie dziwne ? - myślałm.
Położyłam się spać. Rano wstałam. Zjadłam śniadanie, po czym ubrałam
się, pomalowałam i wyszłam. Po 20 minutach byłam w szpitalu. Byłam 
bardzo zestresowana. Usiadłam na krześle, przed salą operacjyjną, gdzie 
leżał tato. Siedziałam, mijał czas, bałam się. Po 5 godzinach drzwi sali
otworzył się. Najpierw z sali operacyjnech wyjechało łóżko z tatą. Niestety
nic nie zauważyłam. Potem podszedł do mnie lekarz.
- Dzień dobry. I co z tatą ? Udało się ?
- Dzień dobry. Może być pani wesoła. Pani ojciec żyje. 
- Jeju ! - krzyknęłam, podziękowałam, po czym rozpłakałam się. Byłam 
na prawdę szczęśliwa. 
          Było na drugi dzień, rano. Pojechałam odwiedzić ojca. Byłam już
na miejscu. Po cichu zapukałam do sali, w ktorej leżał tato, po czym wesz-
łam. 
- Cześć tato. - uśmiechnęłam się niepewnie. 
- Jessica !
Podeszłam do taty i usiadłam na krześle stojącym koło łóżka. Złapałam jego
rękę. 
- Jak się czujesz ?
- Tak sobie. A co u ciebie córeczko ?
- Dobrze. Bardzo tęskniłam i się bałam.
- Nie było o co .
- Było, było tato. O ciebie.
          Minął tydzień. Dziś ze szpitala wyszedł tato. Jechaliśmy taksówką 
do domu. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. 
- Jessica. Co powiesz na wypad na miasto ? - powiedział tato na drugi dzień.
- Pewnie idziemy.
          Byliśmy już w mieście. Kupiliśmy popcorn karmelowy i pepsi. Poszliś-
my na '' Madagaskar 3 ''. Cały czas śmialiśmy się. Potem poszliśmy na pizzę,
na gofry i na lody. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Po wspaniałym wieczorze
wróciliśmy do domu. Trochę zmarźliśmy, więc zrobiliśmy sobie kakao i za-
częliśmy oglądać jakąś przypadkową komedię . 
          Rano wstałam, umyłam się, ubrałam rurki, trampki, szarą bluzę, poma-
lowałam się i wyszłam do Kate. Po chwili byłam pod jej drzwiami. Zapukałam.
Otworzyła Kate.
- Hej . - przytuliłam ją - Mogę wejść ?
- Cześć. Pewnie. Co tam u ciebie ?
- A no super. Tato wyszedł ze szpitala cały i zdrowy. Jestem tak szczęścliwa.
- To dobrze. Cieszę się razem z tobą.
Spędziliśmy razem cały dzień. Wróciłam do domu wieczorem. 
- Cześć tato ! - krzyknęłam.
- Cześć Jessica. 
- Co robisz ? Oglądam kabaret w telewizji. 
- O fajnie przyłącze się do ciebie. - powiedziałam, po czym usiadłam na łóżku.
- Jak się czujesz tato ? 
- Dobrze. Jestem szczęściwy, że ciebie mam.
- Dziękuję. Też cię kocham. - moją odpowiedź przerwało pukanie do drzwi.
- Pójdę otworzyć tato.
- Dobrze.
Zerknęłam przez judaż, lecz nikogo nie zauważyłam. Zapytałam '' kto tam ? ''
lecz nikt nie odpowiadał. Otworzyłam drzwi. Serce zaczęło mi mocniej bić.
- Tato ! Chodź tu szybko ! - krzyczałam.
- Już biegnę !
- Popatrz . - pokazałam palcem na nosidełko, w którym leżał jakiś bobas ...

Przepraszam was, że takie krótkie, ale nie mam za bardzo czasu. Obiecuję, że kolejne będzie 
dłuższe.  < 3
Papapa . : *

sobota, 10 listopada 2012

V rozdział .


Lekarz zaczął się jąkać .
- Pani ojciec ... żyje. 
Ulżyło mi. 
- Lecz jest w ciężkim stanie. Aby móc żyć dalej, musi przejść ciężką operację. Nie stety
będzie ona kosztować. Ma pani tydzień, aby się zdecydować. Więc albo operacja i będzie
tak jak dawniej, albo nic i koniec.
- Oczywiście, że operacja. A ile ona będzie kosztować?
- Ok. 10 tysięcy .
- Ile ?! - nie mogłam uwierzyć. 
- Niestety to tyle kosztuje.
- Dobrze dziękuję. Pomyślę.
Obróciłam się, po czym wyszłam ze szpitala. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam 
do domu. Weszłam, ściągnęłam buty, zamknęłam drzwi na cztery spusty, ubrałam dresy,
bluzę, rozpuściłam włosy, wzięłam trzy paczki chipsów, cztery litry coli, jakieś ciasta,
paluszki, usiadłam na łóżku, wyłączyłam telefon, zasunęłam zasłony, włączyłam TV 
i tak miałam przeżyć najbliższy czas. Załamałam się. Nie udało by mi się zebrać tej kasy
w tydzień. Kto by mi pomógł? - myślałam. Odłączyłam się od świata. 
          Po czterech dniach, rano, obudziłam się i stwierdziłam, że trzeba się za siebie 
wsiąść. Wstałam, ogarnęłam pokój, poszłam się umyć, ubrałam czyste ciuchy, pomalo-
wałam się i wyszłam na dwór. Zrobiłam zakupy i wróciłam do domu. Robiłam sobie kolac-
je. Było już ciemno. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć. 
- Dzień dobry. Jessica Wiliam ? - w drzwiach stał jakiś chłopak, miał około 20 lat. 
- Tak. O co chodzi ? 
- Mogę wejść. Nie chce rozmawiać przez próg. - popatrzyłam się na niego, po czym 
wpuściłam go do środka. 
- Ja jestem James Mikel. Pewnie mnie nie kojarzysz. - usiadaliśmy na łóżku w salonie.
- No raczej nie. A kim jesteś ?
- Ja jestem wnuczkiem twojej ciotki z Ameryki. Pamiętasz ją ? Gabrielle Mikel.
- Tak coś kojarzę. I ty jesteś jej wnuczkiem ? I przyjechałeś tu z Ameryki ?
- Tak. 
- Czemu tak dobrze mówisz po polsku ?
- Bo mieszkałem tu przez pewien czas.
- Aha. Więc co cię tu sprowadza.
- Chodzi o to, że twoja ciotka zmarła trzy dni temu.
- Ciocia zmarła ?
- Tak. I przejeżdżam tu, aby poinformować cię, że babcia przypisała tobie i mi swój mają-
tek. Dobrze wiesz, że była bogata, że miała ogromny dom, auto i pełno kasy. I musimy 
się podzielić.
- Przepraszam na chwilę.
Wstałam, poszłam do kuchni. Nie mogłam w to uwierzyć. Tak z dnia na dzień trafia się 
szczęście w nie szczęściu. Z jednej strony byłam smutna, bo ciotka zmarła, a z drugiej
tak szczęśliwa, jak nigdy. Otrzymam majątek, ciocia była bogata, więc będę mogła 
zapłacić za operację taty. Wydawało mi się, że to wszystko dzieje się w śnie. Nie mogłam 
uwierzyć. Wzięłam oddech, po czym wróciłam do pokoju.
- Już jestem. Posłuchaj. Ty weź wszystko dom, auto, wszystko mi są potrzebne pienią-
dze na operacje taty.
- Ile ?
- 10 tysięcy ...
- Dobra nie ma sprawy, ale na pewno nie chcesz nic więcej ?
- Na pewno.
- To pieniądze prześlę ci na konto .
- Okej. A kiedy się pojawią na koncie ?
- Nie wiem. Za tydzień.
- Co ? Za tydzień będzie już za późno. Nie możesz w przeciągu trzech dni ? Proszę.
- Dobra. Postaram się. To muszę już lecieć, skoro chcesz już te pieniądze. 
          Minął już tydzień. Dziś mija czas wpłaty na operacje taty. Poszłam do banku.
- Dzień dobry. Mogę sprawdzić czy są już pieniądze na moim koncie ?
- Pewnie. Proszę zaczekać.
Pani odeszła po czym wróciła po 5 minutach.
- Na pani koncie pojawiła się kwota 15 tysięcy. - ulżyło mi.
- Mogę je wypłacić ?
- Tak. Poproszę pani dowód.
To wszystko tak długo trwało. Tam w banku spędziłam cztery godziny. Te podpisy, papie-
ry i to wszystko było masakryczne. Siedziałam. Podeszła pani.
- Proszę - mówiła podając mi kopertę.
- Dziękuję.
Schowałam kopertę do torebki, po czym popędziłam do szpitala.
          Po 15 minutach byłam w szpitalu. Podeszłam pod drzwi gabinetu, lekarza.
- Dzień dobry. - weszłam.
- To ja. Jessica Wiliam.
- Pamiętam.
- Mam pieniądze na operację taty.- powiedziałam i wyciągnęłam kopertę na stół.
- Ale obawiam się, że już za późno.
- Jak to za późno !? - podniosłam głos.
- Chodzi o to, że mam już ustaloną inną operację na ten czas i operacja się nie odbędzie.
- Ale czas wpłaty mija dziś. Nie jest tak łatwo zdobyć tyle kasy.
- Ale już mam na jutro ustaloną inną operację.
- Ale proszę ... Niech pan mnie zrozumie. To jest mój ojciec. Matka od nas odeszła i jak
tato umrze zostanę sama. Proszę to jest dla mnie ważne. Tu ma pan 10 tysięcy. 
Błagam.
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć. Chwila.
Lekarz wyszedł z gabinetu. Po chwili wrócił.
- Już przemyślałem.
- I co . Zrobi pan to dla mnie ? ...

Fajne ?
Kolejny rozdział za 6 komów . ^.^

czwartek, 1 listopada 2012

IV rozdział .

IV rozdział .


Zaczęłam krzyczeć.
Nie wiedziałam co robić. Wyciągnęłam telefon z kieszeni po czym zadzwoniłam
po karetkę. Cała w łzach puściłam sms' a do Kate - '' Sory nie możemy się spotkać '' .
Poszłam przed klatkę, czekałam na karetkę. Po 4 minutach przyjechała. W nerwach
zaczęłam ich prowadzić do piwnicy. Zabrali tatę do szpitala. Pojechałam taksówką
za nimi.

                                                           ***

          Siedziałam w szpitalu. Nie mogłam się otrząsnąć. Nie wiedziałam czy tato żyje.
Żaden lekarz nie chciał mi nic powiedzieć. Mówiłam sama do siebie .
- To wszystko przez mamę. On ją kochał, a ona go zdradziła. To wszystko przez nią .
Suka ...
Nie mogłam się powstrzymać. Nie wiedziałam o czym myśleć. Modliłam się żeby tato
żył. On chciał popełnić samobójstwo - myślałam - ale nie widziałam tam żadnej żyletki,
ani nic innego.
- Proszę mi powiedzieć. Mój tato żyje ? - zapytałam lekarza wychodzącego z sali, w której
leżał tato.
- Nie mogę nic pani powiedzieć. Proszę jechać do domu.

                                                         ***

          Postanowiłam pojechać do mamy, chciałam ją nawyzywać. Miałam tego wszyst-
kiego dość. Jak sprzątałam w domu, pod łóżkiem znalazłam kartkę, na której było
napisane '' Radosna 76 - Sebastianek ♥ '' . Pomyślałam, że może to ten koleś, z którym
zdradziła tatę, mama. Wyszłam ze szpitala, złapałam taksówkę, pojechałam tam.
Byłam już na miejscu. Wysiadłam z taksówki. Stałam przed wielką białą willą. Był tam
ogromny ogród, a za domem ujrzałam basen. Nie mogłam w to uwierzyć, że mama
zdradziała tatę dla kasy. Podeszłam do drzwi, zaczęłam walić. Otworzył jakiś facet w
szlafroku. Przemyślałam wszystko w głowie i przypomniałam sobie, że to ten frajer. Nic
nie mówiąc odsunęłam go ręką na bok, po czym weszłam do domu. Zaczęłam szukać
po domu, a on coś się darł. Zaglądnęłam do salonu, do kuchni, do sypialni, nigdzie nie
było mamy. Tak jakoś, odruchowo zaglądnęłam do łazienki. Najpierw zauważyłam koło
wanny ciuchy, stringi, bokserki, biustonosz i przerwaną prezerwatywę, a potem w wan-
nie mamę. Zaczęłam piszczeć.
- Co ty tu wyprawiasz ? Idiotko ! Przez ciebie tato popełnił samobójstwo.
Mama zerwała się. Wstała w wannie. Była naga.
- Jak to ?
- Lepiej siadaj, nie mam ochoty w ogóle widzieć twojego ryja, a co dopiero inne nagie
części ciała. Normalnie. Nie mógł przeżyć tego, że go zdradziłaś i się pociął. Leży w sz-
pitalu. Nie wiem czy żyje.
- To jedziemy tam .
- Nie ! - krzyknęłam - ty nigdzie nie jedziesz ! - Tato nie chce cię widzieć i nie wiadomo
czy w ogóle będzie jeszcze kiedyś widział. Czy jeszcze kiedyś mnie zobaczy, tu z ziemi,
nie z nieba. - rozpłakałam się - Tego chciałaś ? Zabić człowieka ? Mojego tatę ?
Tak ? Tego chciałaś ? To brawo ! Udało się ! Misja wykonana !
Wybiegłam z domu, włożyłam słuchawki w uszy, włączyłam smutną piosenkę i wróciłam
do domu.

                                                               ***
          Byłam w domu. Sama. Bez nikogo. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę, okryłam się
kocem, po czym usiadłam przed telewizorem. Rano obudziłam się na kanapie, przed
telewizorem. Wyłączyłam TV, zaniosłam kubek do kuchni, ubrałam się, po czym poje-
chałam autobusem do szpitala. Ściągnęłam kurtkę, położyłam na ławce i usiadłam .
Po pewnym czasie lekarz wyszedł z sali, po czym podszedł do mnie .
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. I co z tatą żyje ?
Lekarz zaczął się jąkać .
- Pani ojciec ...

Jeśli chcecie kolejny rozdał przynajmniej 5 komów .
Sory że taki krótki, ale nie miałam czasu .
Postaram się dodać jeszcze w ten weekend . kolejny rozdział .

sobota, 27 października 2012

III rozdział .

III rozdział .


- Mamoooo .! - krzyknęłam - Co tu się dzieje .?
Mama nerwowo zerwała się i patrząc na mnie zaczęła się jąkać .
- Yyy ... no bo ... bo tooo jest mój koolega ... nie miał gdzie przenocować ... noo ii go 
'' przygarnęłam '' . Ale too ... yyy... tylko na jeden dzień ... 
- Mamo ! Nie rób ze mnie idiotki ! Nie jestem już dzieckiem ! Co z tatą ? Pomyślałaś 
choć przez chwilę zanim weszłaś z tym frajerem do łóżka ?
- Jak ty o mnie gówniaro się odzywasz ? - powiedział nieznajomy.
- Teraz to pan jest mocny w gębie ? A wcześniej to tylko pan chciał zaciągnąć moją
matkę do łóżka ! Ona ma męża i córkę ! Tego pan chciał ? Zranić mnie, mojego ojca,
moją matkę też ? Tak ? Tego pan chciał ? - krzczałam, łza mi się kręciła w oku. Wzięłam
jego rzeczy, kurtkę, buty, otworzyła drzwi i wywaliłam je na klatkę.
- Wypieprzaj stąd cioto !
Facet wyszedł z domu i zamykając drzwi powiedział '' Jeszcze się policzymy ! '' .
Poszłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

                                                       ***
          Rano, powoli otworzyłam oczy. Nade mną stała matka. Głaskała mnie po głowie. 
Zerwałam się, po czym odsunęłam rękę mamy z mojej głowy.
- Nienawidzę cię ! - krzyknęłam do matki, wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami. Ubra-
łam buty po czym wyszłam z domu. Poszłam do takiego parczku, gdzie zawszę mogę 
iść, usiąść i przemyśleć wszystko. Gdy doszłam na miejsce, usiadłam na ławce, włoży -
łam słuchawki do uszu i włączyłam smutną piosenkę. Mówiłam sama do siebie :
- Zadzwonie do taty. Tak nie może być. Muszę mu to powiedzieć. 
Wyłączyłam muzykę, otarłam łzy, znalazłam numer taty i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć tato !
- Cześć córeczko ! 
- Co tam u ciebie ?
- Dobrze . A u ciebie ?
- To samo ... - okłamałam.
- Tato ... - zaczęłam się jąkać. - Bo muszę ci coś powiedzieć ... Bo mama ... Kupiła mi
nowy telefon - Nie mogłam tego powiedzieć. - przepraszam, ale muszę już kończyć. 
Zadzwonię później. Papa .
Rozłączyłam się, polożyłam nogi na ławce, zaczęłam płakać. Po godzinie wstałam, otar - 
łam łzy po czym ruszyłam w stronę domu Kate.

                                                             ***

Po kilkunastu minutach siedziałam na łóżku u Kate. Zwierzyłam się jej. 
- Nie martw się, będzie dobrze ! - powiedziała, prztulając mnie.
Spędziliśmy razem popołudnie. Wróciłam do domu, wzięłam laptop, położyłam się na
łóżku, do 23 : 00 siedziałam na Facebook' u .

                                                              ***

          Minął już tydzień od tego jak mama zdradziła tatę. Przez całe 7 dni chodziłam 
przybita, smutna, ani razu się nie uśmiechnęłam. Ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otwo-
rzyć. Otworzyłam. Przed drzwiami stał tato. Rzuciłam mu się na szyję. 
- Tatooooooo ! - Krzyknęłam uśmiechając się.- Tęskniłam !
- Ja też córeczko ! Idziemy na miasto ?
- Oczywiście !

                                                            ***

          Był już wieczór. Razem spędziliśmy z tatą cały super dzień. Dostałam nowe rurki.
Poszłam do salonu, gdzie byli rodzice. Mama zachowała się gdyby nigdy, nic. Oglądali
romantyczny film, w którym jakiś facet zdradadzał swoją żonę. Usiadłam obok nich.
- Ale ten facet jest bezczelny. Co byś zrobił gdyby mama cię zdradziła ? - zaczęłam 
chamsko dla mamy. Mówiąc to patrzyłam na mamę. Ta się skrzywiła i powiedziała:
- Co ty gadasz Jessica ? Przecież nie zrobiłabym tego tacie . - uśmiechnęła się, po czym
pocałowała go w usta.
- Tak ?! - zdenerwowałam się i chciałam nawrzucać matce. - to czemu jak tato wyjechał
to poszłaś do łóżka z jakimś obcym facetem ? Hmmm ? - mówiłam chamsko, tato nic
nie mówił.
- Co ? Jaki facet ? O czym ty mówisz ? - mama udawała, że nic nie wie.
- No ten, co wróciłam o 23: 00 od Kate i ty z nim w łóżku leżałaś i wmawiałaś mi, że to 
twój kolega i , że nie ma gdzie przenocować. 
- Mogę dowiedzieć się o co tu chodzi ? - wtrącił się tato.
- To, że mama cię zdradziła !
- Co ? To prawda ?
- Tak ... ale ... - Tato jej przerwał.
- Nie mów już nic. ! Nie nawidzę cię ! Wypieprzaj z mojego domu ! Już ! Teraz ! - tato, 
wyrzucił mamę z domu .
Mama się spakowała i po godzinie wyszła. 

                                                              ***

          Przez cały tydzień tato uśmiechał się, ale w środku wszystko było inne. Był smut -
ny, przygnębiony, ale tego nie pokazywał po sobie. Byłam w szkole. 
- Siema . Idziemy idziś na rower ? Taka wycieczka rowerowa ? - powiedziała Kate 
przytulając mnie. 
- No dobra. To do 16 : 00 . Papapa ! - pomachałam jej, odchodząc.

                                                             ***

          Wróciłam do domu, było przed 16: 00 . Taty nie było. Podgrzałam sobie zupę, 
zjadłam, po czym poszłam do piwnicy po rower. Wzięłam klucze i zeszłam na dół.
Zauważyłam, że drzwi od naszej piwnicy są otwarte. Nie wiedziałam kto tam jest.
Bałam się. Serce zaczęło mi mocniej bić. Przeszły mnie ciarki. Podeszłam do drzwi.
Zaglądnęłam, a na podłodze leżał tato, cały zalany krwią ...


Rozdział IV . pojawi się jeśli będzie przynajmniej 7 komentarzy.
Wiem, że ten rozdział jest krótki, ale no ... myślę że wam się spodoba . 
Dzięki . że macie czas tu wpaść . ja niestety kolejny rozdział dodam dopiero w piątek, bo nie mam czasu w tygodniu. 
Papapa . : *


piątek, 26 października 2012

II rodział .

II rozdział .


Nie wiedziałam co robić.
Popatrzyłam na Kate. Ona zaczęła uciekać. Pomyślałam - czemu ona mi nie pomoże ?
boje się - . Próbowałam się wyrwać, ale nie udało mi się. Nieznajomy zakleił mi buzię
taśmą i związał jej ręce sznurkiem. Ciągnął mnie za rękę, a ja ledwo co szłam w tych
szpilkach. Otworzył drzwi do auta, po czym mnie do niego wepchał. Wsiadł za kierow -
nicę i odjechał. Cała się trząsłam. W oczach pojawiły mi się łzy. Po 10 minutach 
zatrzymał się na poboczu. Otworzył drzwi i wyciągnął mnie z auta. Zaciągnął mnie 
do jakiejś piwnicy. Posadził na krześle. Ręce przywiązał do krzesła. 
- Zaraz wracam kocie. - szepta jej do ucha.
On gdzieś poszedł, ja w tym czasie próbowałam się uwolnić. Nie wiem w jaki sposób, ale
udało mi się rozwiązać ten sznurek. Ściągnęłam szpilki, żebym mogła szbciej i wygodniej
biec. Wzięłam je w rękę i po ciuchu, na palcach zaczęłam wchodzić po schodach .
Nagle nieznajomy zaczął mówić '' gdzie jesteś misiu ? '' ( chyba wrócił i zobaczył że mnie
nie ma, że nie siedzę na krześle ) . Spanikowałam. Usłyszałam kroki . Zaczęłam biec.
Wybiegłam na zewnątrz. Przed budynkiem leżały kamienie. Biegłam. Obróciłam się. On
był już blisko mnie. Przyspieszyłam. Nagle zauważyłam taksówkę stojącą na krawężniku.
Pobiegłam i otworzyłam drzwi. 
- Dzień dobry. Szybko niech pan jedzie .! - rozkazałam.
- Ale gdzie ? 
- Na razie w stronę ulicy Diamentowej. - podałam mój adres. Obejrzałam się przez okno.
Nie było już widać nieznajomego. Pomyślałam i powiedziałam do taksówkarza :
- Jednak niech pan jedzie do mojej przyjaciółki . To jest ulica Ptasia. 
Ubrałam szpilki. Dojechaliśmy na miejsce.
- 15 złoty, poproszę .
Otworzyłam torebkę, zaczęłam szukać w niej pieniędzy. Nie mogłam znaleźć. Na samym
dole znalazłam 20 złotych. Podałam taksówkarzowi, po czym powiedziałam '' Dziękuję. 
Dobranoc . '' Zapukałam do drzwi. 
- Dobry wieczór. Jest już Kate ?
- Kate jeszcze nie wróciła, ale wejdź. Coś się stało ?
- Miałam małą przygodę. Przepraszam jestem zmęczona, czy mogę iść się umyć, napić
szklankę gorącej herbaty i iść spać, a tą historie opowiedzieć pani jutro ?
- Dobrze Jessica.

                                                        ***

          Rano powoli otworzyłam oczy. Nade mną stała Kate.
- Jejku. Jessica ! Jesteś cała ? - przytuliła mnie.
- Nie nic się nie stało. Ale nie chcę o tym mówić, ok ? 
- Dobrze. Już dobrze się czujesz ? Chodź zjemy obiad na mieście.
- Już obiad ? Która jest ?
- 14 : 02 .
- Jeju ! Tak późno ? Przepraszam cię .
- Nic się nie stało. To nie twoja wina.
Kate wyszła, wstałam, ubrałam kapcie, poszłam do łazienki, wzięłam '' poranny '' pryśnic 
i ubrałam rurki, błękitną bluzę,oraz trampki Allstar . Już jestem gotowa. Zeszłam na dół.
- Dzień dobry. - powiedziałam do mamy Kate - ja przepraszam panią, za tą wczorajszą
aferę. 
- Nic się nie stało .
- Idziemy ? - pyta Kate .
- Tak .
Wyszliśmy. Powoli zaczynałam zapominać o tym co się stało tamtej nocy. Doszliśmy 
do miasta. 
- To idziemy tam ? Do tamtej pizzerni ? - zapytałam i pokazałam palcem.
- No. Tam jest pyszna pizza.
- Patrz idzie Clark . Mój przystojniaczek. Może uda mi się go dziś poderwać. - zaczyna 
Kate.
Już z daleka zaczął się do nich uśmiechać. Podszedł do nich. 
- Cześć . - przywitał się i przytulił najpierw mnie, a potem Kate.
- Hej - powiedzieliśmy równo z Kate.
- Idziesz z nami na pizzę ? - zapytałam Clarka.
- No, i tak nie mam co robić .
Weszliśmy do pizzernii. Usiedliśmy w stoliku w koncie. Wzięliśmy menu. Podeszła 
kelnerka .
- Ogólnie prosimy pizzę rodzinną, a ja osobno proszę Pepsi, lody truskawkowe w pucha -
rze i ciastko - sernik. - zamówiłam .
- Ja poproszę sok pomarańczowy, i lody cytrynowe.- powiedziała Kate .
- Ja chcę to samo co pierwsza koleżanka- zamówił Clark. 
Po 15 minutach przynieśli jedzenie. Zaczęliśmy jeść. Siedzieliśmy. Rozmawialiśmy.
- Zaraz wracam. Idę do toalety i na dwór, zadzwonić do mamy. - mówi Kate .
- Mam do ciebie jedno pytanie - powiedział Clark, po czym przysunął się do niej.
- No. Pytaj .
- Bo ... chodzi o to ... że ... yyy ... - zaczął się jąkać. - Bo ty mi się podobasz i czy chciała-
byś być moją dziewczyną ? - złapał ją za rękę.
- Sory, ale nie mogę . - odsunęła rękę .
- Czemu ?
- Bo nie zrobię tego mojej przyjaciółce .
- Ale czego ? Komu ?
- Nie ważne . Sory może kiedyś indziej .

                                                            ***

Po 3 godzinach było już późno. Kate i ja wróciliśmy już do domu. Była już 23 : 00 .
Nagle zadzwonił telefon. Mama Kate odebrała, po czym przyszła do pokoju, gdzie
byłyśmy i oznajmiła, że ciocia jest w szpitalu i, że pilnie muszą tam jechać.
Po pewnym czasie byliśmy w aucie. Musiałam wrócić do domu, a było już w pół do
12 . Mama Kate mnie odwiozła. Po cichu weszłam do domu , ściągnęłam buty, przebrałam się w piżamę i powoli otworzyłam drzwi od sypialni mamy, popatrzyłam się na łóżko, 
a obok mamy leżał jakiś obcy facet ...

Jeśli chcecie Rodział III . 
to ma być 4 komentarze . Przynajmniej . ! : >

I rozdział .

I rozdział .

          Usłyszałam dźwięk telefonu, spojrzałam najpierw na zegarek, a potem 
na telefon to był SMS od Kate : 
- Masz na dziś jakieś plany ? -
Odpowiedź: - nie, a co ? < 3 -
- Przyjdź do mnie, spędzimy razem noc, pogadamy, gdzieś się rozerwiemy . - 
Odpowiedź : - Okei . zaraz będę - .
Powoli wstałam, ubrałam kapcie, zeszłam na dół. Mama siedziała na kanapie
 i piła kawę .
- Mamo idę dziś na noc do Kate. 
- Dobrze, córeczko .!
Poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę, wyciągnęłam chleb i Nutellę. Zrobiłam 
kanapkę i nalałam sobie mleko.
Wzięłam talerz i poszłam na górę, żeby przed wyjściem ogarnąć Facebook' a .
 Po 15 minutach podeszłam do szafy. Ubrałam rurki, szarą bluzę, trampki Allstar, 
po czym poszłam do łazienki. 
- Mamo .! Gdzie tato .? - malując rzęsy krzyczałam do mamy .
- Wyjechał na tydzień .
Potem nałożyłam trochę pudru, włożyłam do kieszeni telefon, kasę i krzycząc
 '' Papa '' wyszłam . 

                                                             ***

          Po pewniej chwili stałam pod drzwiami Kate. Zapukałam. Otworzyła jej 
mama .
- Dzień dobry .! Jest Kate ? - zapytałam .
- Cześć Jessica ! Kate bierze pryśnic. Wejdź, poczekaj w jej pokoju.
Weszłam, ściągnęłam buty, po czym udałam się w stronę pokoju Kate.
 Usiadłam na łóżku. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Na biórku zauważyłam
 jakiś zeszyt. Podeszłam, wzięłam go do ręki, już chciałam go otworzyć, gdy nagle Kate
 wyrwała mi go z ręki. 
- Co mi tu moje pamiętniki czytasz .?! - krzyczała i się uśmiechała.
- Oj tam. Oj tam. - zamruczałam pod nosem, po czym przytuliłam Kate. - Co tam u 
ciebie ? - zapytałam .
- No dobrze. A u ciebie ?
- Jakoś leci ... . To co ? Teraz jakiś film, potem Facebook i Skajpaj, a wieczorem 
pizza lody, jakiś wypad na miasto ?
- Mi to pasuje. - powiedziałam po czym się uśmiechnęłam.

                                                           ***

          Był już wieczór.
- To w co się ubieramy na disko ? - mówiłam do Kate i zamknęłam laptopa. 
- No nie wiem, ale tak ... no tak ... szekszi. - uśmiechnęliśmy się do siebie. 
Wyciągnęłam to co miałam w torbie, po czym podeszłam do szafy. Po godzinie
byliśmy już ubrane. Ja miałam na sobie czarną, mini, obcisłą sukienkę bez ramiączek
i czerwone szpilki. Kate ubrała falbankową sukienkę, oraz czarne szpilki. Obie pomalo - 
waliśmy sobie pazurki na czerwono, usta też na czerwono. Oprócz tego daliśmy dużo 
tuszu na rzęsy i puder. 

                                                             ***
Ubrałyśmy kurtki, do torebek włożyliśmy swoje telefon, kasę i wyszłyśmy z domu. 
Było już ciemno. Przechodziliśmy przez jakąś ciemną uliczkę, nie było tam lamp, prawie
nic nie było widać. Przybliżyliśmy się do siebie. Chwilę szliśmy w milczeniu, a potem 
zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Nagle usłyszałam jakieś kroki, jakby ktoś za nami szedł. 
Uciszyłam Kate. Bałam się odwrócić. Serce zaczęło mi mocniej być. Byłam przestraszo -
na. Nagle ktoś zamknął mi ręką usta. Zaczęłam się wyrywać ...   

C. D. N .
Napiszcie mi w komach szczere komentarze. To co naprawdę sądzicie.
Rozdział II . będzie jeśli będzie ponad 4 komentarze. : >
I jeszcze jedno. Tam z prawej strony u góry jest ankieta. I jak możecie to zagłosujcie. 

sobota, 20 października 2012


Jessica Wiliam - osiemnastolatka . Kocha tańczyć i grać na  gitarze. Jest miła i szalona. Mieszka z matką i ojcem.Matka nie poświęca jej za dużo czasu, bo woli łazić po sklepach. Natomiast tato, cały czas się nią interesuje, pomaga jej i ze wszystkim się może do niego zwrócić. Jest jedynaczką. Obecnie Jessica nie ma chłopaka, ale bardzo by chciała mieć. Ale za to ma swoją BFF - Kate.



Kate Niki - też ma 18 lat. Lubi śpiewać. Czasem jest wredna, ale dla przyjaciół jest miła i zabawna. Też nie ma chłopaka, ale jest zakochana w Clarku .

Clark Amand - przystojny dziewiętnastolatek. Lubi grać na gitarze. To właśnie w nim jest zakochana Kate.





Hei . < 3
Dopiero zaczynam . więc proszę o wyrozumiałość . : >
Będę pisać różne opowiadania . ale nie wiem czy ktoś będzie to odwiedzał . 
i nie wiem czy będę miała dla kogo pisać .