VI rozdział .
- Rozmawiałem z innym lekarzem oraz dyrektorem szpitala i stwierdziliśmy,
że jest to dla pani na prawdę ważne i, że operacja się odbędzie. Lecz
weźmiemy tylko połowę kwoty.
- Dziękuję panu ! Czyli operacja będzie kosztować 5 tysięcy ?
- Tak .
- Bardzo panu dziękuję. - uścisnęłam rękę lekarza, po czym wyszłam
z gabinetu.
Byłam wesoła. Mój tato będzie żył. Poszłam do domu. Chciałam odpocząć
od tego wszystkiego. Dlaczego to życie jest takie dziwne ? - myślałm.
Położyłam się spać. Rano wstałam. Zjadłam śniadanie, po czym ubrałam
się, pomalowałam i wyszłam. Po 20 minutach byłam w szpitalu. Byłam
bardzo zestresowana. Usiadłam na krześle, przed salą operacjyjną, gdzie
leżał tato. Siedziałam, mijał czas, bałam się. Po 5 godzinach drzwi sali
otworzył się. Najpierw z sali operacyjnech wyjechało łóżko z tatą. Niestety
nic nie zauważyłam. Potem podszedł do mnie lekarz.
- Dzień dobry. I co z tatą ? Udało się ?
- Dzień dobry. Może być pani wesoła. Pani ojciec żyje.
- Jeju ! - krzyknęłam, podziękowałam, po czym rozpłakałam się. Byłam
na prawdę szczęśliwa.
Było na drugi dzień, rano. Pojechałam odwiedzić ojca. Byłam już
na miejscu. Po cichu zapukałam do sali, w ktorej leżał tato, po czym wesz-
łam.
- Cześć tato. - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Jessica !
Podeszłam do taty i usiadłam na krześle stojącym koło łóżka. Złapałam jego
rękę.
- Jak się czujesz ?
- Tak sobie. A co u ciebie córeczko ?
- Dobrze. Bardzo tęskniłam i się bałam.
- Nie było o co .
- Było, było tato. O ciebie.
Minął tydzień. Dziś ze szpitala wyszedł tato. Jechaliśmy taksówką
do domu. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu.
- Jessica. Co powiesz na wypad na miasto ? - powiedział tato na drugi dzień.
- Pewnie idziemy.
Byliśmy już w mieście. Kupiliśmy popcorn karmelowy i pepsi. Poszliś-
my na '' Madagaskar 3 ''. Cały czas śmialiśmy się. Potem poszliśmy na pizzę,
na gofry i na lody. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Po wspaniałym wieczorze
wróciliśmy do domu. Trochę zmarźliśmy, więc zrobiliśmy sobie kakao i za-
częliśmy oglądać jakąś przypadkową komedię .
Rano wstałam, umyłam się, ubrałam rurki, trampki, szarą bluzę, poma-
lowałam się i wyszłam do Kate. Po chwili byłam pod jej drzwiami. Zapukałam.
Otworzyła Kate.
- Hej . - przytuliłam ją - Mogę wejść ?
- Cześć. Pewnie. Co tam u ciebie ?
- A no super. Tato wyszedł ze szpitala cały i zdrowy. Jestem tak szczęścliwa.
- To dobrze. Cieszę się razem z tobą.
Spędziliśmy razem cały dzień. Wróciłam do domu wieczorem.
- Cześć tato ! - krzyknęłam.
- Cześć Jessica.
- Co robisz ? Oglądam kabaret w telewizji.
- O fajnie przyłącze się do ciebie. - powiedziałam, po czym usiadłam na łóżku.
- Jak się czujesz tato ?
- Dobrze. Jestem szczęściwy, że ciebie mam.
- Dziękuję. Też cię kocham. - moją odpowiedź przerwało pukanie do drzwi.
- Pójdę otworzyć tato.
- Dobrze.
Zerknęłam przez judaż, lecz nikogo nie zauważyłam. Zapytałam '' kto tam ? ''
lecz nikt nie odpowiadał. Otworzyłam drzwi. Serce zaczęło mi mocniej bić.
- Tato ! Chodź tu szybko ! - krzyczałam.
- Już biegnę !
- Popatrz . - pokazałam palcem na nosidełko, w którym leżał jakiś bobas ...
Przepraszam was, że takie krótkie, ale nie mam za bardzo czasu. Obiecuję, że kolejne będzie
dłuższe. < 3
Papapa . : *
Fajnie, że ojciec Jessicy żyje. A co do tego bobasa to już nie mogę się doczekać, co z nim zrobią. xd Nie zapomnij mnie poinformować o nn. ;3
OdpowiedzUsuńOmnomnomnom fajny rozdział . Ogólnie bardzo mi sie twój blog podoba . Powiadom mnie o nastepnym na blueberryna102.blogspot.com . Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńej ej! Kiedy dodasz coś nowego?
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb, nowy rozdział:
http://tajemniczy-swiat-alex.blogspot.com/
<3;d
OdpowiedzUsuń